Więcej niż tylko przekazanie kluczy

Za kulisami biura nieruchomości: Więcej niż tylko przekazanie kluczy


Byliście kiedyś na pierwszej randce? Tej, na której dłonie się pocą, a głowa pełna jest myśli w stylu "czy na pewno dobrze wyglądam?" i "co powiedzieć, żeby nie zapaść się pod ziemię z zażenowania"? No właśnie – poszukiwanie idealnej nieruchomości to trochę jak seria pierwszych randek, tyle że stawka jest znacznie wyższa niż nieudany wieczór przy winie.


Pośrednik, terapeuta czy detektyw? Wszystko naraz


Pewnie myślicie, że praca agenta nieruchomości wygląda tak: elegancko ubrana osoba otwiera drzwi do wysprzątanego mieszkania, uśmiecha się profesjonalnie i po 15 minutach wraca do biura, by czekać na prowizję. Prawda? Cóż, nie do końca.


Jednego dnia jestem terapeutą dla klienta, który właśnie zdecydował się sprzedać dom rodzinny pełen wspomnień. Widzę, jak przechodzi przez każdy pokój, zatrzymując się przy śladach zaznaczonych na ścianie, gdzie mierzył wzrost swoich dzieci.


Innego dnia staję się detektywem, szukającym ukrytych problemów z wilgocią czy instalacją elektryczną, które właściciel "przypadkiem" zapomniał wspomnieć.


A czasem? Czasem jestem negocjatorem między małżeństwem, które nie może się zgodzić, czy ważniejsza jest odległość od szkoły dla dzieci czy od stacji metra dla dojeżdżającego do pracy taty.

 Nieruchomości to ludzie, nie metry kwadratowe


Nasza branża ma obsesję na punkcie liczb. Metraż, cena za metr, liczba pokoi, rok budowy. Ale wiecie, co naprawdę sprzedajemy? Wyobrażenia.

➡️ Młodej parze nie sprzedajemy 48-metrowego mieszkania na trzecim piętrze – sprzedajemy miejsce, gdzie rozpoczną wspólne życie

➡️Rodzinie z dziećmi nie sprzedajemy domu z ogrodem – sprzedajemy dźwięk śmiechu dzieci bawiących się na trawie

➡️ Przedsiębiorcy nie sprzedajemy lokalu usługowego – sprzedajemy przestrzeń, w której jego marzenia o własnym biznesie staną się rzeczywistością


Pozwólcie, że podzielę się z Wami historią, która najlepiej ilustruje, o czym mówię. 

 

Historia Pani Krystyny, czyli dlaczego czasem odmawiamy sprzedaży


Pani Krystyna, siedemdziesięcioletnia wdowa, zdecydowała się sprzedać swoje 100-metrowe mieszkanie w centrum miasta. "Za duże dla mnie", powiedziała. "Chcę czegoś mniejszego".


Znaleźliśmy kupców w ciągu tygodnia – młode małżeństwo z bliźniakami. Oferowali pełną kwotę, bez negocjacji. Transakcja jak marzenie.


Zawieźliśmy Panią Krystynę na oględziny jej potencjalnego nowego mieszkania – kawalerki na trzecim piętrze w starym bloku bez windy.


"Jest przytulne", powiedziała, patrząc na 28 metrów kwadratowych. Ale kiedy mieliśmy wracać, zauważyłem jej spojrzenie rzucone na sąsiednie drzwi. Całkowicie puste. Żadnych sąsiadów, z którymi mogłaby zamienić słowo.


W jej starym mieszkaniu znała każdego na piętrze. Przychodziła do niej sąsiadka na kawę, a ona podlewała jej kwiatki podczas urlopu.


Zaprosiłem ją na kawę i zapytałem wprost: "Pani Krystyno, czy na pewno chce Pani się wyprowadzić?". Zobaczyłem, jak jej oczy się zaszkliły. "Myślałam, że to rozsądne... wszyscy mówią, że nie potrzebuję takiego dużego mieszkania".


Nie sprzedaliśmy jej mieszkania. Zamiast tego pomogliśmy jej znaleźć lokatora do jednego pokoju – studenta, który w zamian za niższy czynsz pomaga jej z cięższymi pracami domowymi i zakupami. Wszyscy są zadowoleni, a ja straciłem prowizję, ale zyskałem coś ważniejszego.


Co naprawdę robimy w biurze nieruchomości?


Nasz dzień to nie tylko podpisywanie umów i pokazywanie mieszkań. To:


* Wysłuchiwanie prawdziwych potrzeb klientów, często ukrytych za ich deklaracjami

* Weryfikacja dokumentacji prawnej, by uchronić klientów przed przykrymi niespodziankami

* Negocjacje, podczas których obie strony muszą czuć, że wygrały

* Wyjaśnianie zawiłości procesu kredytowego i prawnego w sposób, który nie przyprawia o ból głowy

* Bycie buforem między sprzedającym a kupującym, gdy emocje biorą górę


Dlaczego to robimy?


Bo niewiele jest zawodów, w których w ciągu jednego dnia można zobaczyć, jak zmieniają się ludzkie życia. Łzy szczęścia przy podpisaniu aktu notarialnego. Ulga na twarzy młodego małżeństwa, które wreszcie znalazło swoje miejsce. Spokój osoby starszej, która wie, że pieniądze ze sprzedaży mieszkania zapewnią jej godną starość.


Więc następnym razem, gdy myślicie o pośredniku nieruchomości, pamiętajcie – nie sprzedajemy domów. Pomagamy ludziom znaleźć ich miejsce w świecie. A to jest bezcenne.


---


*Ten artykuł to zaledwie mały wgląd w codzienność naszego biura. A jakie są Wasze doświadczenia z pośrednikami nieruchomości? Podzielcie się w komentarzach – zarówno te dobre, jak i złe. Jestem tutaj, by słuchać.

Komentarze

  1. Super artykuł!! Tak właśnie wygląda współpraca z rzetelnym Pośrednikiem :)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualne ceny mieszkań w Poznaniu - analiza rynku 2025

Kim jestem